Jerozolima to m.in. stare wąskie uliczki Starego Miasta, wzdłuż których rozłożone są stragany z wszelkiego rodzaju towarami. To one nadają temu miejscu orientalny klimat, który chłonie się wszystkimi zmysłami. Orientalne kolory, zapachy oraz dźwięki ulicy, niekiedy okraszone śpiewem muezina z pobliskich muzułmańskich minaretów, sprawiają, że człowiek chce więcej i nie baczy na bolące nogi strudzone kilkunastokilometrowym wędrowaniem.
Najbardziej atrakcyjna pod względem straganów jest ulica od strony Bramy Jafy. Ulicę tę przemierzaliśmy wielokrotnie, ponieważ można nią dojść zarówno pod Ścianę Płaczu jak i do Bazyliki Grobu Świętego, pomijając Drogę Krzyżową. Orientalne kolory i świecidełka tak przyciągają wzrok i kuszą, że warto mieć przy sobie większy zapas gotówki. Koniecznie trzeba się targować. Zakup bez próby targowania może być niemile widziany. Jest to też okazja do porozmawiania z mieszkańcami Jerozolimy.
Proszę się nie martwić jeśli zgubicie się w labiryncie uliczek Starego Miasta. Nam też się to przydarzyło mimo posiadanej nawigacji. Niekiedy uliczki są zadaszone i łatwo zgubić zasięg. Warto jednak pytać o drogę, a mieszkańcy z radością poinformują nas o właściwy kierunku.
Warto też wstać wcześnie rano i zobaczyć jak miasto wygląda o poranku i jak budzi się do życia. Pozamykane stragany, brak turystów pozwala zauważyć miejsca, których nie sposób dostrzec w ciągu dnia.
Będąc w okolicy Bazyliki Grobu Świętego, koniecznie trzeba wstąpić do pobliskiego luterańskiego kościoła Odkupiciela. Warto zwiedzić nie tyle sam kościół, ale wyjść na jego wieżę, z której rozpościera się przepiękny widok na Jerozolimę.
Wejście jest płatne i trzeba przygotować się na mozolne wyjście bardzo wąską „klatką”.
Wszystko jednak wynagradza widok zarówno w kierunku Bazyliki Grobu Świętego…
… jak i Wzgórza Świątynnego z Kopułą na Skale oraz Górą Oliwną.
Wieża kościoła Odkupiciela to jeden z kilku najlepszych punktów widokowych w Jerozolimie. Pozostałe miejsca to parking przy hotelu SevenArches na Górze Oliwnej oraz taras Hospicjum Austriackiego znajdującego się w połowie ulicy Drogi Krzyżowej (Via Doloresa przy stacji III).
Stare Miasto, otoczone murami, składa się z czterech dzielnic: żydowskiej, chrześcijańskiej, muzułmańskiej i ormiańskiej. W każdej z nich można odnaleźć coś ciekawego.
Będąc w dzielnicy Żydowskiej oprócz Ściany Płaczu, warto odnaleźć fragmenty głównej arterii miasta z czasów rzymskich – Cardo Maximus. Główna droga Jerozolimy miała początek przy Bramie Damasceńskiej i dzieliła miasto na 2 części. Miała 22 metry szerokości, z której część była przeznaczona dla pojazdów kołowych i jeźdźców, a druga część dla handlujących. Stragany były zadaszone, podparte korynckimi kolumnami. Jak większość dróg z czasów rzymskich, tak i ta znajduje się kilka metrów pod ziemią, ale jej część została odsłonięta i udostępniona do zwiedzania.
Pomiędzy wąskimi uliczkami warto odnaleźć również kościół św. Marka. Miejscem tym opiekuje się Ortodoksyjny Kościół z Antiochii. Jego członkowie wierzą, że właśnie tutaj, a nie na Górze Syjon, odbyła się Ostatnia Wieczerza.
Niedaleko kościoła Św. Marka, na skrzyżowaniu ulic św. Marka i Habad znajdują się metalowe schody wyprowadzające na dachy budynków Jerozolimy. Można nimi spacerować, podziwiając widoki na Stare Miasto, jak i skrócić sobie drogę. Myśmy jednak nie ryzykowali i wróciliśmy tą samą drogą.
W Starym Mieście jest jeszcze kilka miejsc, które warto zwiedzić, jak chociażby Katedra św. Jakuba lub znajdującą się przy Placu Hurwa Synagoga Hurwa, która była swego czasu najważniejszą bożnicą w Jerozolimie i całej Ziemi Świętej.
Sam spacer ulicami Starego Miasta też należy do przyjemnych czynności. Zawsze znajdzie się coś intrygującego. Będąc kilka dni, nie sposób jest jednak zwiedzić wszystko i zawsze pozostaje niedosyt.
Oprócz uliczek Starego Miasta warto zapuścić się w bardziej nowoczesne dzielnice. Spacer długą ulicą Jaffa ciągnącą się od Bramy Jafy (Jaffa Gate), a dokładnie od Zahal Squere aż do Dworca Centralnego (Central Bus Station), daje możliwość odczuć, że mieszkańcy Jerozolimy są otwarci na zmiany i nowe trendy niezależnie od wyznania.
Tu można poczuć się trochę bardziej swobodnie, dobrze zjeść i odpocząć po trudach zwiedzania.
Według tradycji w Izraelu pokarm dzieli się na koszerny (po hebrajsku koszer znaczy odpowiedni) i trefny. O tym czy jedzenie jest koszerne decyduje zarówno jego pochodzenie, jak i przygotowanie. Ponadto zwierzę musi być rytualnie ubite przez wykwalifikowanego szojheta i sprawdzone pod kątem nieprawidłowości, które mogłyby uczynić mięso trefnym. Na szczęście za koszernym jedzeniem muszą się rozglądać religijni Żydzi. My byliśmy mniej wybredni i mogliśmy kosztować wszystko na co mieliśmy ochotę.
Tradycyjnym izraelski daniem, którego trzeba spróbować jest szakszuka, której głównymi składnikami są pomidory, papryka, cebula, czasami kumin. Składniki smaży się na patelni, a następnie wbija się jajka. Najlepszy smak zagwarantowany wyłącznie w oryginalnym wykonaniu. Danie podaje się na patelni z chlebem, który koniecznie trzeba zamaczać w sosie.
Najpopularniejszym pieczywem jest arabska pita. Wyśmienicie smakuje z humusem czyli pastą z ciecierzycy, sezamu, oliwy i cytryny. Znakomicie zastępuje tradycyjne pieczywo.
Podobnie jak w Polsce, tak i tutaj używana jest do fast foodów. Typowy kebab wypełniony mięsem nazywa się szawarmą. Wegetariańską wersją szawarmy jest falafel czyli kotlet z ciecierzycy lub smażony bakłażan z jajkami na twardo zwany sabich. Często falafele można kupić na straganie. Wypatrywać trzeba charakterystycznych ciecierzycowych kulek.
Żeby poczuć orientalny zapach i smak Jerozolimy koniecznie trzeba udać się na bazar Mahane Yehuda Market mający początek w połowie ulicy Jaffa. Tutaj nie tylko jest ogromny wybór świeżych produktów, ale również są przystępne ceny.
Dla chcących poczuć niespotykany klimat sprzed lat warto zapuścić się w uliczki dzielnicy żydowskiej Mea Shearim, znajdującej się kilometr na zachód od Starego Miasta, na północ od ulicy Jaffa. Dzielnice zamieszkują ultra ortodoksyjni Żydzi. Życie mieszkańców dzielnicy podporządkowane jest religii i studiowaniu Tory. Niezależnie od temperatury mężczyźni ubrani są w czarne płaszcze, głowy nakryte futrzanymi czapkami, kapeluszami bądź jarmułkami spod, których wystają charakterystyczne pejsy. Niektórzy z nich nie uznają Izraela jako swego państwa, a pozostałych mieszkańców Izraela uważają za bezbożników, którzy nie żyją zgodnie z Torą.
Zwiedzać dzielnicę trzeba z poszanowaniem zwyczajów mieszkańców. Najlepiej spacerować ulicami dzielnicy w małych grupkach, żeby nie rzucać się za bardzo w oczy. Mieliśmy to szczęście, że nasze wynajęte mieszkanie było na skraju dzielnicy. Na początku wybrałem się na rekonesans samotnie, aby sprawdzić ile jest prawdy w tym, co przeczytałem w internecie. Na początku obawiałem się podnosić aparat do oka, mając możliwość skorzystania z połączenia wifi telefonu z moim bezlusterkowcem. Taka opcja pozwala robić zdjęcia z aparatu zawieszonego na szyi sterując kadrem z komórki. Jednak nie spotkałem się z ani jednym przypadkiem agresji. Z czasem przestałem się obawiać i utrwalałem kadry tradycyjną metodą. Miałem to szczęście, że trafiłem na porę odprowadzania dzieci do szkoły. Okazało się, że czasy i tu się zmieniają i coraz częściej można zobaczyć obrazki mężczyzn pchających wózki, co kilka lat temu było to nie do pomyślenia. Po rekonesansie wróciłem po żonę i moich przyjaciół, i wspólnie udaliśmy się do dzielnicy. Pamiętać należy i tutaj o właściwym ubraniu. Szczególnie dotyczy to kobiet, które powinny mieć zasłonięte nogi, ramiona i głowę.
Ortodoksyjnych mieszkańców Jerozolimy, w charakterystycznych strojach, można spotkać nie tylko w dzielnicy Mea Shearim, ale również w całym mieście. Widok po jednym dniu pobytu staje się powszedni i nie robi żadnego wrażenia.
Na więcej fotografii zapraszam na stronę: