Wyprawa na Nordkapp sprawiła, że przestałem się obawiać dalekich podróży. Przestałem wyszukiwać na siłę problemy, które miały na celu wyłącznie utwierdzenie mnie w przekonaniu, że się nie da, że nie ma pieniążków, że samochód za stary i zbyt awaryjny. Nauczyłem się nie planować za dużo i poddać się losowi. Jeśli problemy się pojawią, to będziemy je rozwiązywać na miejscu, a nie zanim się stworzą… jednym słowem pełny luz.
Tak też było z wyjazdem do Toskanii. Postanowiliśmy pojechać w to piękne miejsce zauroczeni opowieściami o zapierających dech w piersiach winnicach, urokliwych miasteczkach usytuowanych na wzgórzach, całym tym klimacie, który chcieliśmy poczuć, ponieważ nie wszystko da się wyczytać z książek i przewodników. Niektóre rzeczy trzeba powąchać i posmakować.
Postanowiliśmy zrobić bazę wypadową w Sienie. Miało to być jedyne większe miasto zwiedzone przez nas. Stwierdziliśmy, że szukać klimatu należy w tych mniejszych urokliwych miasteczkach. Dlatego też Florencja, Bolonia, Piza miały jeszcze zaczekać.
Siena to jedno z większych miast Toskanii (54 tys. mieszkańców). Założone zostało przez Etrusków na 3 wzgórzach między dolinami dwóch rzek Arbii i Elsy. Legenda mówi, że założone zostało przez dwóch synów Remusa: Seniusza i Askiusza wygnanych przez wuja Romulusa. Przybyła z nimi również wilczyca kapitolińska, która wykarmiła podobnie jak Remusa i Romulusa założycieli wiecznego miasta. Dlatego też nie powinien dziwić widok karmiącej wilczycy. Siena jest jednym z najbardziej zwartych i jednolitych stylistycznie zabytkowych miast Europy.

Jest podzielone na dzielnice (terzie) a te na mniejsze dzielnice zwane contrady, które rywalizują ze sobą dwa razy w roku (2 lipca i 16 sierpnia) podczas święta Palio. Jest to wyścig konny, w którym jeźdźcy reprezentujący poszczególne contrady ścigają się wokół głównego placu miasta Piazza del Campo.
O stopniu naszego „wyluzowania” może świadczyć fakt, że o dokładnych terminach święta Palio dowiedzieliśmy się dopiero w przewodniku na miejscu, gdy otoczeni wiwatującym tłumem staraliśmy się zorientować, co się dzieje. Akurat zasiedliśmy w pierwszej knajpce, aby spróbować włoskiego spaghetti, gdy nagle z różnych stron miasta zaczęły nadciągać grupy ubrane w tradycyjne stroje, każda dzielnica miała swoje kolory i proporce. Wtedy właśnie poczuliśmy jak bawią się Włosi. Przyznam, że w pierwszym momencie hałas był nie do zniesienia. Inaczej wyobrażałem sobie ten pierwszy kontakt z Toskanią. Mieliśmy przecież unikać tłumów. Lecz gdy zrozumieliśmy, że staliśmy się uczestnikami znanego święta, powoli zaczęliśmy wtapiać się w panujący klimat. Niezależnie gdzie byliśmy, wszędzie rozchodził się odgłos bębnów. Każda contrada chciała zasygnalizować swoją obecność w mieście.
Finał parady był na placu Piazza del Campo, na którym kilka dni wcześniej odbywał się wyścig. Teraz było jedynie świętowanie przez zwycięzców.


Plac ten to centrum miasta. Swoim nieregularnym i wklęśniętym kształtem przypomina muszlę. Tradycja mówi, że swoją formą miał oddawać kształt płaszcza Matki Boskiej, chroniącego całe miasto. Nad placem dominuje pałac Palazzo Publicco z XIV wieczną wieżą Torre del Mangia. Sam pałac jest jednym z najwspanialszych zabytków gotyckiej sztuki świeckiej. U stóp znajduje się kaplica Cappella di Piaza wzniesiona w XIV w podzięce za uratowania miasta od katastroficznej epidemii dżumy.


W jednym z najwyższych miejsc miasta znajduje się katedra pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP Duomo Dell Assunta z XIII w. Podziwiać tam można dzieła Donatello i Michała Anioła. Jedna z większych atrakcji katedry jest biblioteka Liberia Piccolomini, która została wybudowana na zlecenie późniejszego papieża Piusa III.


Warto zwiedzić również Bazylikę San Domenico XV w. W środku znajduje się kaplica, w której modliła się pochodząca ze Sieny św. Katarzyna. W tabernakulum przechowywany jest relikwiarz z głową świętej.


Sienę zwiedzaliśmy prawie każdego dnia niezależnie jak intensywny w atrakcje był dany dzień. Największą przyjemność ze zwiedzania ma się dopiero wieczorną porą, gdy przemija skwar, gdy mieszkańcy powoli kończą sjestę i wychodzą z domów, otwierają sklepy i restauracje, miasto zaczyna wtedy żyć.


Zwiedzając Toskanię, nie zapuszczaliśmy się daleko od Sieny. Wystarczyło się ograniczyć do promienia kilkudziesięciu kilometrów, aby zapewnić sobie wystarczająco dużo atrakcji i wrażeń.
Na południe od Sieny rozciąga się niezwykła malownicza dolina rzeki Orcia (Val d’ Orcia). Cała dolina została wpisana na listę UNESCO. Klasyczne toskańskie krajobrazy przedstawiane na wielu fotografiach ukazują przeważnie tę dolinę. Val d’ Orcia jest jednym z piękniejszych miejsc w całej Toskanii. Tutejszy krajobraz to głównie rozległe pola poprzecinane winnicami, uprawami słoneczników i oliwek oraz rzędami cyprysów.

Charakterystyczna jest tu barwa spalonej ziemi tak unikatowej, że doczekała się osobnego określenia w malarskiej palecie – siena palona.

Wśród tych scenerii co krok można podziwiać samotne posiadłości naturalnie wkomponowane w krajobraz, a na wzgórzach kamienne miasta, które zapraszają, aby je odwiedzić bowiem każde z nich ma swój klimat, swoją kilkusetletnią historię.

Podobnie urokliwą doliną jest Val di Chiane, która ciągnie się mniej więcej w linii północ-południe od Arezzo i Cortony na wschodzie, po Civitella in Val di Chiana i Montepulciano na zachodzie.

Staraliśmy się zwiedzić te rejony Toskanii, te miasteczka, które polecały przewodniki, co jak na pierwszy pobyt w tym zaczarowanym miejscu było najrozsądniejszym wyjściem.
Bagno Vignoni
Niewielkie miasteczko, którego centrum stanowi ogromny kamienny basen zachowany z czasów rzymskich. W basenie tym ponoć zażywała kąpieli św. Katarzyna, bowiem tutejsze wody termalne mają właściwości lecznicze.


Cortona
Miasto położone na wzgórzu, z którego rozpościera się cudowny widok na całą dolinę Val di Chiana oraz jezioro Trasimeno, założone zostało jeszcze przez Etrusków – antyczne plemię, które odegrało znaczącą rolę w kształtowaniu się cywilizacji Półwyspu Apenińskiego. Pierwsze zapiski są z VII w pne jednak ciągle nie do końca jest wyjaśnione pochodzenie tego ludu.

Przyznam się, że nie planowałem zwiedzania Cortony, nie była bowiem na wytyczonym w tym dniu „turystycznym szlaku”. Jednak gdy pojawił się niespodziewanie drogowskaz „Cortona 20km” moja żona zapragnęła tam pojechać. Nie skręciłem od razu. Zacząłem tłumaczyć, że w ten sposób nie zdążymy zwiedzić tego, co sobie wcześniej zaplanowaliśmy. Wtedy żona opowiedziała mi, że czytając „Pod słońcem Toskanii” Frances Mayes w wyobraźni często spacerowała uliczkami Cortony wraz z bohaterką książki i właśnie wtedy pojawiły się w Niej pierwsze myśli, aby zwiedzić Toskanię. Bardzo chciała zobaczyć to wszystko na własne oczy. Gdy zrozumiałem jak to było ważne, zacząłem powoli żałować swojej decyzji. Los sprawił, że ponownie pojawił się drogowskaz do Cortony. Tym razem skręciłem. Bezcenny był uśmiech mojej żony również w czasie spacerowania wąskimi uliczkami miasta.

Montepulciano
Piękne miasteczko położone na jednym ze wzgórz doliny Chiany. Słynne z produkcji wina Nobile Montepulciano. Założone w VI w. zachowało renesansową zabudowę z kamienia.

Od głównej bramy przez całe miasteczko prowadzi główna arteria zwana Corso, przy której znajduje się najwięcej pałaców i zabytków. W Toskanii wciąż jest żywa tradycja ludowego teatru Bruscella. Aktywnym ośrodkiem jest właśnie Montepulciano. Jest to krótki spektakl śpiewany głównie przy akompaniamencie akordeonu lub harmonii wystawiany w różnych częściach miasta. Jeśli chcecie poczuć klimat Montepulciano i jego okolic sięgnijcie do książki właściciela winnicy Ferenca Mate zatytułowanej „Wzgórza Toskanii”.



Innym rejonem, w który się zapuściliśmy w czasie naszego pobytu w Toskanii było Chianti. Jest to słynny region produkcji wina. Najbardziej znane i cenione to Chianti Classico, którego symbol rozpoznawczy w postaci czarnego koguta na złotym tle można spotkać nie tylko na butelkach. Chianti obecnie obejmuje cały centralny teren Toskanii od Pizy po Arezzo i od Florencji po Sienę. Podobnie jak Val d’ Orcia, jak i Val di Chiane, rejon ten to krajobrazy wypełnione głównie winnicami i uprawami oliwek. I tu można ukryć się w cieniu wąskich urokliwych uliczek małych miasteczek
Castellina In Chianti
Jeno z ładniejszych miasteczek regionu Chianti. Składa się z kilku uliczek usytuowanych wokół XV wiecznej twierdzy. Przy centralnym placu stoi kościół San Salvatore po II wojnie światowej odbudowane w stylu neoromańskim. Można tutaj w spokoju zakosztować wina jak i spróbować toskańskich smaków.


Monteriggioni
Ufortyfikowana osada usytuowana na wzgórzu, którego zbocza pokrywają winnice. W niezmienionym stanie zachowały się dotąd mury obronne wzniesione w XIII w. Zawsze w połowie lipca przekształca się w średniowieczne miasteczko. Odbywa się festyn, w czasie którego odtwarzane są oblężenia, a mieszkańcy przebierają się w stroje z epoki i degustują dawne potrawy. Zakazane jest w tym czasie używanie elektryczności, samochodów i motocykli.

San Gimignano
Już z daleka widać, ze jest to bardzo nietypowe miasteczko. Niespotykana w Toskanii liczba ocalałych 14 wież wzniesionych w średniowieczu świadczy o ciekawej historii. W mieście panowały dwa rywalizujące między sobą stronnictwa gwelfów i gibelinów. Rywalizacja polegała również na liczbie wzniesionych wież. Im okazalsza była budowla, tym większy był prestiż danej rodziny. Miasto w większości zachowało swój średniowieczny wygląd, ponieważ po epidemii dżumy w połowie XIV w. miasto poddało się Florencji i rozwój urbanistyczny San Gimignano został powstrzymany. W 1990 roku San Gimignano zostało wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO.




W Toskanii byliśmy zaledwie kilka dni. To za mało, żeby zobaczyć i poczuć wszystko. Potraktowaliśmy ten pobyt jako rekonesans. Zawsze w myślach obiecujemy sobie, że w rejony, które zwiedzamy, kiedyś wrócimy i niejednokrotnie się to spełnia. Łatwiej jest wtedy wyjechać, szczególnie gdy miejsce jest magiczne i chce się jeszcze zostać. Łatwiej również może i dlatego, że wyjeżdżając przeważnie przed nami są jeszcze kolejne cele, kolejne ciekawe miejsca do zwiedzenia, które przyciągają nas mocno do siebie.
Fotorelację z wyprawy można również oglądnąć na stronie: Pod słońcem Toskanii